Temat, który chcę dzisiaj tutaj poruszyć chodzi mi po głowie już od ponad miesiąca. Pierwotnie chciałam wykorzystać go z okazji Walentynek i ubrać w otoczkę ze spełnionego, szczęśliwego związku. Zaczęłam nawet taki tekst pisać! Jednak po kilku zdaniach przerwałam gnieciona uczuciem, że „coś mi nie pasuje”. Wtedy nie potrafiłam zdefiniować tego „czegoś”, ale dziś już wiem, że problemem był fakt, iż to jedno zdanie potrafi całkowicie odmienić nie tylko romantyczny związek, ale także każdy inny związek międzyludzki, a w konsekwencji tego… całe życie.
Bez ceregieli
Z pewnością macie już dość tego przydługiego wstępu i zastanawiacie się kiedy w końcu przejdę do puenty i po prostu wyjawię cóż to za fantastyczne zdanie ma moc zmieniania rzeczywistości. Nie jestem tutaj po to, żeby Wam robić na złość, a więc przejdę do sedna. Tym zmieniającym wszystko zdaniem jest „dziękuję”.
Moglibyśmy się pokłócić o to, że toż to przecież jedno słowo, a nie całe zdanie, nawet pod względem gramatycznym! Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że w różnych językach długość tego słowa-zdania jest różna, a w języku, w którym ja najczęściej je wykorzystuję faktycznie ma więcej niż jedno słowo.
Dziękuję. Tak niewiele treści i jednocześnie taki ogrom ładunku emocjonalnego. Mam wrażenie, że ludzie nie lubią dziękować, że kojarzy im się to z (negatywnie dziś widzianą) pokorą czy przyznaniem się do swojej niższości. Lubią za to jak ktoś inny im dziękuje, i to dokładnie z tego samego powodu: bo ktoś jest wobec nich pokorny i przyznaje się do swojej niższości. „To nie są czasy dla skromnych” – w takich słowach opisał to kilka lat temu mój Profesor od Filozofii i zamknął w tym zdaniu dokładnie wszystko to, co mam na myśli. Nie wolno przecież być niżej, być milej, być układnym, pokornym i wdzięcznym komuś innemu.

Nie pokazuj swojej słabości
Moda na „walkę o siebie”, „mogę być wdzięczna/y tylko samej/mu sobie” i „po trupach do celu” sprawiła, że słowo dziękuję zaczęło powoli zanikać w naszych codziennych słownikach. Zastąpiło je dzięki, które może i pierwotnie nie było takie złe, ale po chwili stało się krótkim, szybko rzucanym na odczepne słówkiem, które ma po prostu zamknąć temat. Następnie pojawił się niezwykle ciekawy twór THX, czyli skrót od angielskiego słowa thanks. Nie dość, że nie polskie to w dodatku skrócone. Sama nie wiem co o tym myśleć. THX jest tak dalekie od „dziękuję” jak placki ziemniaczane z gulaszem i placki ziemniaczane z cukrem. Niby to samo, ale jednak nie. Jestem przekonana, że jako nastolatka korzystałam z THX, na szczęście jako w pełni rozwinięta postać ludzka już tego nie robię.
Nikt nie chce być wdzięczny, bo tuż za wdzięcznością ustawiają się w kolejce odpłata, przymus bycia miłym i przywiązanie. Osoba, której dziękujemy może przecież oczekiwać, że skoro jesteśmy wdzięczni to się odpłacimy, skoro zrobiła nam dobrze, to nasza wdzięczność musi trwać długo, a no i jeszcze musimy zawsze być na wyciągnięcie ręki, bo w końcu coś tej osobie z a w d z i ę c z a m y. No więc po co mówić komuś wypełnione po brzegi emocjami dziękuję, jeśli można rzucić dzięki albo THX albo… nic?
Dlaczego warto dziękować?
Cudze oczekiwania są cudze
Nawet jeśli istnieje obawa, że ci ludzie, którym podziękowaliśmy, będą oczekiwać pokory, warto pamiętać, że to są tylko ich oczekiwania. Oczekiwania ludzi nie są zadaniami do wykonania. Ich oczekiwania mówią o nich, nie o nas. Jeśli ktoś oczekuje, że osoba mu wdzięczna będzie pokorna przez dłuższy czas lub ewentualnie do końca życia to znaczy, że prawdopodobnie jest narcyzem, ma zaburzoną relację z otoczeniem i potrzebuje zewnętrznego wsparcia własnej wartości. Powiedzenie temu komuś dziękuję nie jest jednoznaczne z chęcią budowania jego samooceny.
Wiara w siebie
Dziękowanie ludziom za to, co dla nas zrobili lub chcieli zrobić, to pogodzenie się z własnym wnętrzem i uznanie własnej wartości. Ludzie, którzy dziękują nie boją się, że zostaną uznani za zbyt potulnych, bo wiedzą, że tacy nie są. Ludzie, którzy dziękują znają swoją wartość i mają tak wysoki poziom pewności siebie, że wręcz czują się źle, kiedy tego nie robią. Nie dziękują również ci, którzy boją się otworzyć przed inną osobą i związać z nią niewidzialną nicią wdzięczności. Są to ludzie, którzy często byli krzywdzeni w relacjach, oszukiwani i poniżani. Osoby, które mają za sobą takie doświadczenia i już je przepracowały najlepiej na świecie rozpoznają ludzi, którym warto być wdzięcznym i z chęcią to robią.
Ciesz się swoją wdzięcznością
Wdzięczność wyzwala pozytywne emocje. Pomyśl o kimś, komu jesteś za coś naprawdę wdzięczny i spróbuj się nie uśmiechnąć ani nie rozmarzyć. Warto więc dziękować, po to by napełniać głowę miłymi zdarzeniami i serce odżywczymi emocjami. Tyle się mówi o „praktykowaniu wdzięczności”, o prowadzeniu dzienników, do których każdego dnia wpisuje się 3, 5 czy 10 rzeczy, za które byliśmy wdzięczni przez ostatnie 24 godziny. Polecam Wam, naprawdę z całego serca, zamienić słowo pisane na mówione i zamiast spisywać podziękowania na kartkach, mówić ludziom za co im dziękujecie. Żaden dziennik nie wyzwoli w Was tylu procesów myślowych i emocjonalnych co widok człowieka, który przyjmuje Wasze podziękowania.
Najtrwalsza więź
Dziękowanie to także okazywanie szacunku, uznania i miłości, których nie da się wyczytać chociażby ze sławetnych słów „kocham cię”, a jest tak samo ważne, a może nawet… ważniejsze od nich? Szacunek bez miłości to godna i piękna rzecz. Miłość bez szacunku to trochę oksymoron, a trochę najzwyczajniej w świecie toksyczna relacja. Nic, powtarzam, nic (!) nie buduje w związku z takiego zaufania, miłości i dbałości o siebie nawzajem jak wdzięczność za to, co każda ze stron nawzajem dla siebie robi.
Dziękować? Ale za co?
Za wszystko. Wyrzucić raz na zawsze ze słownika dzięki i zastąpić je uroczystym dziękuję. Dziękuj obcym osobom za przepuszczenie w drzwiach. Dziękuj koleżance w pracy za podanie cukru do kawy. Dziękuj lekarzowi za wizytę, koledze za podwiezienie do mechanika, rekruterce za zadzwonienie do Ciebie.
Przede wszystkim jednak dziękuj za czas spędzony razem. Dziękuj swoim bliskim za dobre słowo, energię, którą Ci przekazują, wsparcie i dzielenie się swoimi zasobami. Podziękuj mężowi, żonie, dziewczynie czy chłopakowi za zrobienie herbaty. To nie jest ich obowiązek przecież, a jednak o Ciebie zadbali. Podziękuj przyjaciółce za telefon, to również nie jest jej obowiązek, a jednak o Tobie pomyślała. Podziękuj rodzicom za kolejny słoik bigosu, bo przecież mogli zostawić całość sobie zamiast biegać po piwnicach w poszukiwaniu najlepszego słoika. Dziękuj za najdrobniejsze przejawy dobrych myśli, intencji i działań, które kierowane są w Twoją stronę – i dziękuj personalnie właśnie tym osobom! Nie wpisuj tego do głupiego dziennika, bo o nim i tak zapomnisz. Gwarantuję Ci, że nie zapomnisz nigdy wzruszenia, zaskoczenia i odpowiedzi bliskich, których docenisz swoim najpiękniejszym dziękuję.
Skoro twój blog jest miejscem ciekawostek, ciekawi mnie, czy korzystasz z nietypowych źródeł, takich jak stare księgi czy niszowe czasopisma, aby odkryć mało znane fakty do wykorzystania w treściach?